Wszystko się święci – pardon – świeci!

Jeszcze śniegu nie ma, jeszcze mróz nie chwycił wszędzie, ale ozdoby świąteczne już pojawiły się na naszych ulicach i w sklepach. Cały świąteczny szał dopada nas zazwyczaj początkiem listopada, ale dopiero teraz z wolna zaczynamy zwracać na niego uwagę.

Nasze myśli powoli i nieuchronnie zmierzają w kierunku prezentów mikołajkowych, a potem już z górki wpadamy w świąteczno-sylwestrowy szał.

Okres ten zdecydowanie kojarzy mi się z błyskiem i świecidełkami. Pewnie nie tylko mnie, skoro półki sklepowe w tym czasie uginają się od złotych, srebrnych i różnobarwnie błyszczących opakowań, pudełek i pudełeczek.

Już chyba wiecie do czego nawiązuję.

Otóż kiedy mamy ochotę na więcej blasku niż tylko drobne, jednostkowe elementy uzyskiwane dzięki hot-stampingowi, sięgnąć możemy po druk na kartonach metalizowanych.

Technologicznie rzecz ujmując sprawa wygląda następująco:

Karton przed drukiem laminujemy metaliczną folią. Na tak przygotowanym podłożu drukujemy w technologii offsetu UV (jest to druk offsetowy na materiałach niewsiąkliwych). Folia pokryta farbą błyszczy się w stopniu zależnym od tego jak bardzo kryjącego koloru użyjemy. W miejscach gdzie chcemy uzyskać „płaski”, matowy kolor musimy poddrukować powierzchnię kolorem białym. Stopień błyszczenia możemy również różnicować stosując lakiery (np. hybrydowy i błyszczący).

Tyle teorii. Z tzw. metalizą pracuje się o tyle trudno, że nie jesteśmy w stanie za wczasu zrobić próby koloru, żeby odpowiedzieć na pytanie: jak to będzie wyglądać? Warto tutaj oprzeć się na doświadczeniu drukarni lub grafików, którzy obracają się w tej materii od jakiegoś czasu.

Atutem tego typu druku jest to, że możemy otrzymać pięknie błyszczącą jednolitą powierzchnię, niezależnie od rozmiaru naszego opakowania. Nie da się przejść obok niego obojętnie.

Używając tego uszlachetnienia możemy spełnić oczekiwania nasze i naszych Klientów dając im w okresie świąt wyjątkowy efekt.

P.S. Druk ten nie jest produktem sezonowym, możemy wykorzystywać go przez cały rok w zależności od tego kiedy i gdzie chcemy ZABŁYSNĄĆ 🙂 Przykłady prac na „metalizie” możecie obejrzeć na naszej stronie: www.kmsystem.com.pl/printshop w zakładkach „podłoża” i „uszlachetnienia”.

Kolory nie tylko jesieni

Miniony piękny długi weekend i ten dopiero zapowiadający się, skusiły mnie do tego aby tym razem zająć się barwami. Już wcześniej pisaliśmy o tym, jak ważny dla koloru jest sam proces druku i wcześniejsze przygotowanie proofa.

Teraz jednak chcę podrążyć temat samych barw i zająć się PANTONEM. Dumna, profesjonalna nazwa, dla zwykłego śmiertelnika oznaczająca po prostu kolor.

Po co więc tak komplikować i wprowadzać kolejne nazwy?

Z jednej strony każdy z nas myśląc o kolorze czerwonym w wyobraża sobie co innego, z drugiej strony nawet jeżeli myślimy o tym samym to efekt końcowy jest uzależniony od tego na jakim papierze zrobimy wydruk. Świat pantonów to nic innego jak ogromna skala numerków przypisanych odpowiednim gotowym odcieniom razem z odpowiednią klasyfikacją w zależności od stosowanego podłoża. Używanie tej skali upraszcza komunikację między Klientem, grafikiem i drukarzem i gwarantuje, że wszyscy myślą o tym samym kolorze.

I tak książkowo:

W skali mamy ponad dwa tysiące pantonów, ułożonych równo we wzorniku (wygląd to całkiem jak wzornik kolorystyczny w sklepie z farbami). Kolory mają przypisane numery, przy których znajdziemy literki C lub U. Oznaczenia te dotyczą podłoża, C dla papierów powlekanych, a U dla papierów niepowlekanych (jak już pisaliśmy wcześniej rodzaj podłoża ma wpływ na kolor wydruku).

Dzięki pantonom możemy zastosować w druku kolory, których nie jesteśmy w stanie osiągnąć z CMYK’a, w tym również kolorów metalicznych, perłowych, czy fluorescencyjnych.

Decydując się na wykorzystanie w naszej pracy pantonu, mamy gwarancję, zachowania koloru, otrzymujemy gładki odcień bez rastra i dysponujemy szeroką paletą. Dodatkowo jeżeli nasz projekt zakłada użycie jednego lub dwóch kolorów, wykonanie może być tańsze. W końcu jeden lub dwa, to znacznie mniej niż 4 (CMYK) (natomiast trzy już nie koniecznie :).

Musimy jednak pamiętać, że z każdą nową puszką farby koszty rosną. Wykorzystanie koloru mało popularnego może nam dodatkowo nieco wydłużyć realizację – farbę trzeba zamówić.

Trzeba również pamiętać, iż nie będziemy w stanie wydrukować wszystkiego i wszędzie. Raczej nie przydadzą nam się w druku zdjęć. Zasadniczo nie wydrukujemy również naszej pracy w drukarni cyfrowej. W przypadku większej ilości kolorów, które niekoniecznie muszą być pantonami łatwiej i taniej będzie przygotować plik w CMYKu i posługiwać się proofem. A propos – nie jesteśmy w stanie przygotować proofa dla pantonów, bo drukarki (proofiarki) mogą jedynie symulować pantony kolorami CMYK.

Przy projektowaniu naszej pracy warto zwrócić uwagę na to, aby od samego początku przygotowywać projekt z myślą o wykorzystaniu pantonu. Jeżeli będziemy musieli drukować CMYKiem pracę która zawiera pantony, to ta sztuka przy odrobinie dobrej woli drukarni powinna się udać (choć kolory mogą różnić się od zakładanych). Gorzej będzie gdy, na samym końcu przypomnimy sobie, że chcemy panton. Wtedy praca będzie musiała wrócić do grafika.

Podsumowując. Panton może nam ułatwić życie jeżeli pomyślimy o nim na samym początku i podporządkujemy mu nasze działania.

A! I na koniec bardzo ważna techniczna informacja:

Jeżeli masz wzornik pantonów pamiętaj, że termin jego ważności to zaledwie rok. Zatem upewnij się czy wszystkie elementy Twojej układanki, jak grafik i drukarz dysponują tym samym, aktualnym wzornikiem.

Teraz możesz już ruszać w świat pantonowej tęczy.

pantone

Się klei, a kleju brak

W ostatnim wpisie dotyczącym różnych materiałów POS, pojawiała się propozycja naklejek elektrostatycznych. Pamiętam, że gdy usłyszałam po raz pierwszy tę nazwę, to skojarzyła mi się z niemiłym stanem naelektryzowanych zimą włosów. Po zapoznaniu się z tematem byłam jednak bardzo mile zaskoczona. Postanowiłam więc powiedzieć na ten temat coś więcej.

Technicznie rzecz ujmując naklejka elektrostatyczna powstaje na folii polipropylenowej (bezbarwnej lub białej) naładowanej elektrycznie. Zjawisko to pozwala na przyklejenie materiału praktycznie do każdej powierzchni. Pewnie wielu z Was zna już naklejki adhezyjne i stwierdzi, że „elektrostatyka” to praktycznie to samo. Jednak przewagą tej drugiej jest fakt, że powierzchnia na której umieszczamy materiał nie musi być idealnie gładka, jak w przypadku „adhezji”. Pojawiają się więc nowe możliwości takie jak „rozwieszanie” materiałów reklamowych w miejscach do tego niesprzyjających, np. na chropowatych ścianach, tekstyliach, cegłach, metalu – wymieniać można w nieskończoność. Oczywiście pamiętamy, że mówimy o powierzchniach suchych, wewnątrz budynków.

Zdecydowaną zaletą jest również brak użycia kleju, dzięki czemu:

  • po pierwsze przy rozmieszczaniu materiału nie tworzą się pęcherzyki, załamania, czy zagniecenia – „aplikacja jest banalna”;
  • po drugie przy usuwaniu materiału nie pozostają nam żadne ślady – „usuwanie jest banalne”
  • po trzecie uzyskujemy materiał ekologicznie poprawny, czyli przyjazny środowisku – „recykling jest banalny”.

Trzy razy banał przynajmniej w tym przypadku daje po trzykroć większą funkcjonalność i ułatwienie dla Klienta.

Dodatkowo warto zwrócić uwagę, iż przygotowanie konkretnego materiału reklamowego również nie przysparza wielu problemów. Naklejki elektorstatyczne mogą być wykonane w dowolnych kształtach dzięki zastosowaniu wykrojnika. Również sam zadruk jest uzależniony od naszej wyobraźni. Z powodzeniem umieścimy na nich zarówno piękne zdjęcia, jak i wymyślną grafikę.

Jeżeli chcecie mieć materiały reklamowe, które nie będą pojawiać się w standardowych miejscach, a do tego czasem to miejsce muszą zmienić to „elektrostatyka” będzie dla Was.

Mam nadzieję, że włosy nie stanęły Wam dęba.